Żyjemy w czasach gdzie dużo od Nas wymagają. Wymagania wzrastają wprost proporcjonalnie do osiągnięć. Chcą żebyśmy mieli lepsze wykształcenie, dobrą pracę, zawsze byli uśmiechnięci, wychowywali dzieci w inny sposób, jeździli lepszym samochodem, nosili inne ubrania i tak dalej i tak dalej.. Poza wymaganiami innych są jeszcze Nasze własne.
Oczywiście wymagania tyczą się również ciała. Kult sylwetki zrobił się bardzo popularny na przestrzeni kilku lat, trzeba jednak zauważyć, że jest on dynamiczny. Wraz z modyfikacjami w kulcie, zmieniają się Nasze wyznaczniki. Z własnego doświadczenia wiem, że takie wymagania są destrukcyjne. Dlaczego? Zacznijmy od początku.
Jestem osobą trenującą ‘’cokolwiek’’ prawie całe życie. Wymagań pod względem sylwetki, nie stawiałam sobie od zawsze, wiadomo. Gdy człowiek, zaczyna być świadomy swojego ciała i jego mankamentów zaczyna sport traktować w inny sposób. Ciało podczas dojrzewania, zwłaszcza u kobiet nabiera trochę warstwy tkanki tłuszczowej na skutek aktywności hormonów. Wtedy zaczynają się pierwsze głodówki, w lepszym przypadku diety. Często jednak jest to chwilowy zapęd i wracamy do normalnego trybu życia. Po latach wracamy do tego samego punktu. Niektórzy szybciej, inni później a jeszcze inni co się zdarza – w ogóle. Ja, byłam w pierwszej grupie. Pomimo ciągłej aktywności fizycznej moja sylwetka nie była taka jaką sobie wymarzyłam. W tym właśnie okresie, zaczął się prawdziwy ‘’sylwetkowy rollercoster’’. Na przestrzeni 5 lat, budowałam masę mięśniową, chudłam, tyłam, znowu budowałam i chudłam. Zahaczyłam o wiele dyscyplin sportowych, finalnie każda mnie nudziła i nie dawała satysfakcji, więc rezygnowałam. Nie wiązało się to jednak z podejściem do samej dyscypliny, a jej skutkiem. Osiągając mały sukces i realizując swój cel sylwetkowy, napotykałam się na wymagania, co rujnowało moją psychikę i powodowało gwałtowną zmianę. Konkretna dyscyplina sportu, powodowała konkretne skutki. Tak, więc nie raz słyszałam ‘’ masz za bardzo umięśnione nogi’’, ‘’poszerzyłaś się w barkach’’ , ‘’ Twoje pośladki nie są tak wypukłe jak kiedyś’’. To jedna grupa wymagań o których wspominałam. Była jeszcze druga, wymagania które budowałam podświadomie przeglądając social media. Wymagania w mojej głowie toczyły bitwę, bo z jednej strony usłyszałam ‘’ masz za bardzo umięśnione nogi’’ ale w internecie zobaczyłam jeszcze dużo większe i mi się podobało. Finalnie któreś wymaganie wygrało i byłam w punkcie wyjścia. Warto dodać, że temu wszystkiemu towarzyszyły różne modyfikacje żywieniowe. Jedno muszę przyznać, w wieku 16 lat spróbowałam diety Dukana i to tyle z tych bublowatych diet. Co się z tym wiązało? Każde wymaganie i dyscyplina sportu, powodowała inne zapotrzebowanie na energię z jedzenia, więc raz jadłam dużo, raz nie jadłam prawie nic, co nieźle szokowało mój organizm.
Przyszedł moment krytyczny, gdzie skończyły mi się pomysły, wymagania przeciążyły moją psychikę i przestałam ćwiczyć. (Na tydzień) Oczywiście brakowało mi ćwiczeń, ale nie widziałam żadnego sensu w podejmowaniu aktywności fizycznej. (Po tylu latach zdałam sobie sprawę, że wymagania zawsze mnie wyprzedzają). W końcu nadszedł moment gdzie zaczęłam ćwiczyć, połączyłam kilka rodzajów treningu – na prostej zasadzie, na jaki trening mam ochotę – taki robię. Nie myślałam o nadmiernym liczeniu kalorii i zaczęłam się cieszyć możliwościami. Mogłam kombinować w kuchni, nie licząc wartości energetycznej produktów i nie martwiąc się, że coś mi się nie zmieści w ‘’makro’’. Z biegiem czasu, wróciło mi zaangażowanie takie jakie towarzyszy dziecku, które idzie na pierwsze zawody. Sylwetka zaczęła się zmieniać, to również za sprawą spadku kortyzolu (hormonu stresu) w moim organizmie.
Dlaczego o tym pisze?
Ponieważ słuchając wymagań innych i narzucając sobie swoich własnych, nigdy nie wypracujecie sylwetki takiej jaką byście chcieli. Kult sylwetki się zmieni, a Wasze dotychczasowe osiągnięcia staną się dla Was nikłe.
Warto trenować, pracować ciężko nad swoimi słabościami, odżywiać się zdrowo, bo to daje efekt na całe życie: sprawną sylwetę, dobrą kondycję nie tylko fizyczną ale również skóry i włosów i mniejsze ryzyko wystąpienia chorób cywilizacyjnych. Nie warto jednak, rezygnować ze swoich ulubionych aktywności fizycznych na rzecz zmiany panującego kultu.
Jeżeli, nie potraficie wyrwać się z chaosu wymagań, napiszcie do mnie a razem zniwelujemy ten problem. Sylwia.bodygifts@gmail.com
Sylwia
Hej, fajnie że jesteście.